MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kłopot z drzewem

ANNA BIAŁĘCKA
Przez sześć godzin trwała akcja wydobywania bomby lotniczej z posesji przy ul. Ułanów Polskich w Głogowie. Na szczęście nie doszło do tragedii, choć zagrożenie było ogromne.

Państwo Dykowie wybudowali swój dom przed 25 laty. Przez wszystkie te lata nie byli świadomi tego, że pod klonem na ich podwórku czai się śmiertelne niebezpieczeństwo. Od czasów II wojny światowej, zaledwie kilkadziesiąt centymetrów pod powierzchnią ziemi, leżała 250-kilogramowa bomba lotnicza.

Kłopot z drzewem

Klon rósł w niedogodnym miejscu, jego korzenie sprawiały, że zaczął pękać murek przy wjeździe do garażu. Płytko rosnące drzewo zagrażało domostwu państwa Dyków a także sąsiednim budynkom.
- W ubiegłym roku zwróciłem się do urzędu miasta o wydanie zgody na wycięcie drzewa - wspomina Zygmunt Dyk. - Wtedy mi odmówiono. Dopiero w tym roku udało mi się przekonać urzędników od zieleni, że drzewo stanowi zagrożenie.
Gospodarz domu nie wiedział wtedy jeszcze, jak faktycznie duże zagrożenie stanowi drzewo i to co pod nim leży od kilkudziesięciu lat.
- Po ścięciu drzewa zaczęliśmy podkopywać korzenie, by pozbyć się także pniaka - mówi Z. Dyk. - W pewnym momencie natrafiłem na coś twardego, wydające metaliczny dźwięk w zetknięciu z łopatą. Gdy lekko odsłoniłem ziemię, aż zamarłem z przerażenia. Już wiedziałem, że to jakiś niewybuch.
Mężczyzna powiadomił policję, a ta saperów. Na miejsce przyjechali specjaliści z głogowskiej jednostki. Wezwano także na wszelki wypadek karetki pogotowia i straż pożarną.

Ewakuacja ludzi

- Musieliśmy ewakuować mieszkańców osiedla - wyjaśnia zastępca komendanta powiatowego policji Jacek Kaczmarek. - Teren został zabezpieczony, a ulica Rudnowska zamknięta dla ruchu pojazdów.
Zorganizowano objazd przez osiedle Piastów Śl. Mieszkańcy okolicznych budynków, w sumie około 100 osób, kilka sobotnich godzin spędzili w pobliskim parku. Saperzy wzięli na siebie zadanie wyjęcia zardzewiałego niewybuchu. Nie było to łatwe przedsięwzięcie, gdyż bomba była opleciona i ściśnięta korzeniami drzewa.
- Jak powiedzieli nam saperzy bomba była w takim stanie, że groziła wybuchem - mówi syn gospodarza Marek Dyk. - Wygląda na to, że odkryliśmy ją w ostatnim momencie. Być może za kilka miesięcy doszłoby do wybuchu.

Po raz czwarty

Z. Dyk wspomina ze zgrozą, że tuż obok drzewa dzieci miały ustawioną piaskownicę, w której bawiły się przez wiele lat.
- Nie mogę zrozumieć, jak sprzedano nam ten teren, jako działkę budowlaną - mówi. - Przecież wiadomo było co to za teren, a jednak nie sprawdzono jej. Tu stacjonowały przecież wojska niemieckie. To nie jest pierwsza bomba odkryta na naszym osiedlu, wcześniej wydobyto już trzy takie niespodzianki.
Bomba została wywieziona na poligon w Serbach. Saperzy przewieźli ją przez miasto przy pełnej eskorcie policjantów, strażaków i pogotowia ratunkowego. Mieszkańcy wrócili do swoich domów około godz. 16.45.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska